gwałtowny podmuch wiatru
zburzył dostojeństwo lasu
rozszumiały się liście w gałęziach
zamigotało w półcieniach słońce
z miłością przytulam się do drzewa
odpycha mnie szorstką korą
przeszkadzam mu w byciu sobą
moim niespokojnym człowieczeństwem
Łatam moje życie jak stary wysłużony sweter, gdzieniegdzie rozciągnięty nadmiarem emocji, tu i ówdzie sfilcowany zbyt częstym praniem mózgu. Widoczne dziury zasłaniam barwnymi aplikacjami, a gdy zabraknie kolorowej włóczki zaszywam szarą nitką na tak zwaną okrętkę. Moje ciągłe zabiegi przynoszą widoczny efekt, bo mimo bezlitosnego upływu czasu wciąż nadaje się do (u)życia ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
🫶