Drzewa...
Choć pozostają wciąż w tym samym wyznaczonym korzeniami miejscu, niestrudzenie wędrują porami roku do Ciebie Boże, oddając swój hołd barwą liści, zapachem kwiatu, ciężarem owocu.
Jest cicho, bardzo cicho w osieleckim sadzie. Skupiam się na myśli, która zmienia wyciągnięte do nieba ręce w gałęzie. Poddając się prawom natury skóra tężeje w delikatną korę, łaskoczą młode pędy, liście ...
Spójrz, to moja modlitwa. Najprostsza modlitwa pod słońcem. Kołysze mnie, łączy z Tobą, wypełnia spokojem. Zasypiam. Śni mi się, że jestem człowiekiem i siedzę w sadzie zapatrzona w drzewa. Jest cicho. Tak cicho i spokojnie, bo nawet wiatr zastygł w bezruchu wsłuchując się w mój sen.
Piękno w tej ciszy i prostocie ukazuje, jak głęboka może być duchowa więź z otaczającym nas światem. Zasypianie w takim spokoju, w tej jedności, zdaje się być czymś naturalnym, jak rytm samego życia.
OdpowiedzUsuńDobranoc.