środa, 29 stycznia 2020

Czy początki zawsze są takie trudne ?


No już, wyrzuć z siebie pierwsze słowo, to później poleci  łatwiej.
Nie, nie, to tak nie jest. Właśnie napisałam kilknaście słów i co? I nic. Pustka. Pustka. Pustka.
Jakby wszystkie te” mądre i głębokie” przemyślenia, refleksje i Bóg wie co jeszcze wcale nie chciały ujrzeć światła dziennego. Światła dziennego ? To dopiero bzdura. Przecież nie powstają w nocy. No chyba, że jest to noc bezsenna. Takie też się zdarzają.
Może lepiej uznać, że nie chcą być przelewane słowami na papier, tak  się czasem mówi i jakże romantycznie to brzmi. Ale to też nieprawda, bo ja te moje słowa nieudolnie dukam stukając w klawiaturę. One nigdy nie znajdą się na papierze i przez to nie mam wytłumaczenia, że piszę tylko do tzw. szuflady. Bo umieszczając je tutaj, dopuszczam myśl (nadzieję?), że ktoś to może przeczyta ;)
No dobra,  spróbuję brnąć jak w głębokim śniegu, którego nawiasem mówiąc tej zimy-nie-zimy jak na lekarstwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

🫶